„Zobaczyć Lankmar i umrzeć” – Fritz Leiber
„Przygody Fafryda i Szarego Kocura” – Tom 1
Witajcie, witajcie. Dziś, jako odskocznia od ciągłych intryg świata Westeros, zrecenzuję jedną z
pierwszych książek fantasy (fantasy, nie science fiction), która dodatkowo zapoczątkowała gatunek „powieści łotrzykowskiej”. Przed wami klasyka: dzieło „Zobaczyć
Lankmar i umrzeć” Fritz’a Leiber’a!
Słowem wstępu: „Zobaczyć Lankmar i umrzeć” to tak naprawdę
dwie książki w jednej: „Swords and Deviltry” i „Swords Against Death”. A
dokładniej – dwa zbiory opowiadań. Zmienia to trochę numerację pozostałych
tomów, ale nie ma większego znaczenia. W każdym razie: „Zobaczyć Lankmar i umrzeć”
jest dla miłośników fantasy pozycją obowiązkową. W tym dziele mieści się aż 13
krótszych bądź dłuższych, umieszczonych w jako takim porządku chronologicznym
opowieści o dwóch śmiałych bohaterach: Fafrydzie (w wersji oryginalnej – Fafhrd.
Ciekawi mnie, jak to się czyta :D) i Szarym Kocurze. Pierwszy to wysoki na
siedem stóp zabijaka i skald ze Śnieżnego Klanu, z dalekiej Północy. Drugi to
uczeń maga, którego śmierć przerwała naukę Kocura. Nie wiadomo dokładnie, skąd
pochodzi, lecz czuje się jak w domu w każdym z cywilizowanych miast świata
Nehwon (od tyłu czytając - "no when", czyli coś w rodzaju "nigdy")… i innych światów też.
Fafryda i Kocura łączy głęboka przyjaźń, umiejętność
machania mieczem, czarodzieje – mentorzy (u Fafryda – Ningobel Siedmiooki, u
Kocura – Szylba o Twarzy Bezokiej, czyli dwaj najpotężniejsi czarodzieje tego i
innych światów) oraz zamiłowanie do przygód… i kobiet. Nie są oni bohaterami
bez skazy i zmazy – obaj lubią się upić, a złodziejstwem się nie brzydzą. Ich
przygody są wyjątkowo ciekawe i przyjemnie się o nich czyta, dlatego też gorąco
zachęcam was do sięgnięcia po tą książkę.
Ktoś Ktosiowski
PS: Wiem, wiem, okładka nie za ciekawa... ale za to treść wyborna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz