środa, 25 kwietnia 2012

„Narrenturm” - Andrzej Sapkowski




Narrenturm” - Andrzej Sapkowski
Trylogia Husycka” - Tom 1

     Nie będę owijał w bawełnę – recenzuję właśnie dzieło wielkiego polskiego autora, twórcy „Sagi o Wiedźminie” (o której już może za dwa tygodnie). Panie i panowie, poznajcie „Narrenturm”!
Cała rzecz dzieje się w XV wieku, w czasie Wojen Husyckich (1419 – 1436) na terenie Śląska. Bohaterem książki jest młody szlachcic Reinmar de Bielau, nazywany Reinmarem z Bielawy – lekarz, uczony, a w dodatku znający podstawy zakazanej przez kościół magii. Poznajemy go w sytuacji, hmmm… intymnej. A mianowicie w chwili przyprawiania rogów Gelfradowi von Stercza. Niestety, przyłapany przez braci nieszczęsnego męża, musi uciekać, nieświadomie przyczyniając się do śmierci jednego z nich. Głowa rodu von Stercza, stary Tammon, poprzysięga zemstę młodemu Ślązakowi, wysyłając w ślad za nim płatnych zabójców. Tymczasem Reynevan stara się odnaleźć Adelę, żonę Gelfrada…
     Narrenturm to wspaniała książka przygodowa, pełna wyrazistych postaci, takich jak Szarlej, Samson Miodek czy sam Reinmar. Autor rzuca bohaterów po całym Śląsku, by w końcu dotarli do tytułowego Narrenturmu, Wieży Głupców…
     Krótko mówiąc: polecam wam tą książkę gorąco. Nie będę już strzępił języka, gdyż tej książki nie da się opisać w tak krótkiej recenzji.

Ktoś Ktosiowski

PS: Uważajcie na amatorskie egzorcyzmy! Skutki mogą być… nieprzewidywalne.

wtorek, 24 kwietnia 2012

nie czytaj!

.
przerażający filmik o czytaniu...może warto zobaczyć i się zastanowić czy naprawdę warto czytać...


23 kwietnia 2012r. - Światowy Dzień Książki :)))
.

niedziela, 22 kwietnia 2012

„CD-Action”




„CD-Action”

     Dzień dobry, cześć i czołem! Dziś recenzja troszkę nietypowa, gdyż opisuję… czasopismo. „Cd-Action” (zwane także „CDA”) wydawane jest od ładnych 16 lat. Wyszło już ponad 200 jego numerów, a ponoć „nadal się rozkręca”.
     CDA to magazyn pisany „przez graczy dla graczy”. Tematyką są zwykle gry komputerowe, wydarzenia ich dotyczące oraz sprzęt. Magazyn dzieli się na wiele działów, m.in. „W produkcji”, „Recenzje”, „Publicystyka”, „Sprzęt” czy „Inne”. W pierwszym zamieszczane są informacje na temat gier już zapowiedzianych – testy beta, wizyty u twórców itd. W drugim dziale, oczywiście, zamieszczane są recenzje gier, które już wyszły. Zwykle to jest najbardziej rozwinięta część pisma. Potem, w dziale „Publicystyka”, zamieszczane są teksty redaktorów na tak różne tematy, jak „Piraci z parlamentów”, „Jak trollować w grach” czy „Dżem z gier”. Są tu także dwie stałe rubryki: „Gry Wiecznie Żywe”, gdzie opisują gry „w wieku średnim”, takie jak „Icewind Dale”, „Arcanum” i inne, oraz „Gry Kontrowersyjne”, gdzie piszą o grach wywołujących „silne emocje”, takich jak stary „Carmageddon”. Czwarta część to opisy sprzętu (jakżeby inaczej :D), a ostatnia, „Inne”, zawiera moje ulubione rubryki – zajmujące po cztery strony „Na Luzie”, pełne żartów, śmiesznych screenów z gier, opowieści „z życia wziętych” i absurdalnych zdjęć, oraz „Action Redaction”, gdzie tajemniczy Smuggler odpowiada na listy fanów (i antyfanów), posługując się często sarkazmem (zapewne wrodzonym) i żywym dowcipem. Oraz straszy „Kaloryferowym”, „człowiekiem od każdej roboty” (wcześniej był Wania, dłubiący łomem w zębach J).
     CD-Action jest jak narkotyk – nie sposób się od niego oderwać. Pojawia się w miarę często – co cztery tygodnie, zawsze we wtorki. Następny numer będzie już 8 maja, zatem… do zobaczenia w kioskach :D

Ktoś Ktosiowski

wtorek, 17 kwietnia 2012

„Opowieści z meekhańskiego pogranicza: wschód – zachód” - Robert M. Wegner



Opowieści z meekhańskiego pogranicza: wschód – zachód” - Robert M. Wegner

     Ladies and gentlemans, mam zaszczyt przedstawić kolejny zbiór opowiadań Roberta M. Wegnera, opatrzony podtytułem „wschód – zachód”. Tym razem autor przedstawia nam zgoła inne tereny Imperium Meekhańskiego. Pierwsza część antologii, „Strzała i wiatr”, opowiada o bezkresnych stepach wschodniej granicy Imperium. Granicy, która wciąż się przesuwa za sprawą a’keerów – bojowych jednostek Se-kohlandczyków. Na szczęście dla Meekhanu, pogranicza strzegą wolne czaardany na usługach cesarza. Najsłynniejszą z tych bojowych jednostek jest czaardan Laskolnyka, uznawanego za twórcę kawalerii imperium. Służących w nim wojaków łączy więcej niż przyjaźń – „czaardan” w języku jednego z plemion wschodu znaczy „rodzina”. Jednak Kailean-ann-Alewan, mimo, że członkowie czaardanu są dla niej jak bracia i siostry, kryje mroczny sekret- jest Kann-howen, Łowczynią Dusz. Posługuje się nieaspektowaną magią, za co w stolicy dawno byłaby martwa. Lecz tu, na wscgodzie, gdzie mieszają się setki kultur, i gdzie nad stepem ciągle wisi widmo kolejnej wojny z Se-kohlandczykami, nie odtrąca się niemal żadnej mocy.
     Druga część zbioru, „Sztylet i morze”, opowiada o nadmorskich miastach-państwach, takich jak Ar-Mittar czy Ponkee-Laa. Miasta te mają niejednego władcę – Ponkee-Laa, największe z nich, jest podzielone na miasto górne i dolne. Pierwszym rządzą arystokraci i stara szlachta, natomiast nad drugim władzę ma Liga Czapki – doskonale zorganizowana gildia złodziei. Na swoje nieszczęście, główny bohater – Altsin, jeden z niewiele znaczących w mieście złodziejaszków – zostaje wplątany w intrygę, w której udział biorą szlachta i nieziemskie moce…
     Ogólnie rzecz biorąc, „Opowieści z meekhańskiego pogranicza: wschód – zachód” to solidne fantasy, okraszone dużą porcją dobrego humoru. Obie części zbioru są wspaniale napisane, lecz mi do gustu bardziej przypadła pierwsza część, „Strzała i wiatr”, natomiast „Sztylet i morze” po pewnym czasie zaczęły mnie nużyć. Lecz nic to, gdyż Wegner i tak po raz kolejny popisał się umiejętnościami literackimi.

Ktoś Ktosiowski

niedziela, 15 kwietnia 2012

„Wąż Marlo. Tom 1” - Marcin Wroński



Wąż Marlo. Tom 1” - Marcin Wroński

     „Jestem Marlo, wąż Marlo” przedstawia się główny bohater książki naszego rodaka. I to wystarczy, by zbuntowani chłopi kulili się ze strachu, hardzi najemnicy bledli i stawali się pokorni jak baranki, a niepokorni wasale nagle przypominali sobie o swoich powinnościach wobec władców. Węże bowiem to specjalna jednostka, szkolona na chwałę królom Aytlanu, by niosła wolę władców. I śmierć ich przeciwnikom. Każdy wąż jest szkolony w walce, rozwiązywaniu intryg, przybieraniu fałszywych tożsamości i… manipulacji ludzkimi umysłami. Właśnie ta ostatnia zdolność budziła największy lęk u ludzi. 
     Trening węża trwa cale lata. Przeżywają tylko najsilniejsi, którzy ponoszą jednak straszliwą cenę: staje się pozbawionym uczuć narzędziem. Po ukończeniu szkolenia otrzymuje symbol swego fachu – tatuaż przedstawiający węża i lwa. Znak ten nie jest powód do dumy, lecz oznaką niewolnictwa i utraty człowieczeństwa. Ale co by się stało, gdyby w jakimś wężu zostało trochę ludzkich uczuć? Kim stałby się wtedy?
     Książka Marcina Wrońskiego jest błyskotliwym dziełem, pełnym niespodziewanych zwrotów akcji i przykładem na to, że Polacy jednak wciąż potrafią zaskoczyć talentem pisarskim. A wielce obiecujący podtytuł „Tom 1” daje nadzieję na kolejne książki o wężach. Czekam z niecierpliwością, a was zachęcam do poznania historii Marla.

Ktoś Ktosiowski

"Kulka z chleba" - Jan Jakub Kolski




"Kulka z chleba" – Jan Jakub Kolski

     Wiedziałam, że Jan Jakub Kolski nakręcił piękne filmy (między innymi: Jańcio Wodnik, Pograbek, Afonia i pszczoły, Grający z talerza, Jasminum). Filmy, które po wielu latach wciąż tkwią mi w pamięci i wciąż mi się podobają. Ale zupełnie nie wiedziałam, że napisał książkę (książki?). I to książkę, która tak samo jak jego filmy nie jest prosta, a dająca do myślenia i poruszająca.
     Przyznam szczerze, że po kilku pierwszych kartkach miałam ochotę ją odłożyć i już nigdy do niej nie wracać. Nie mogłam strawić kilku stron na raz, odkładałam ją i wracałam, i tak przez kilka dni. Aż, okazało się, że tak naprawdę nie mogę się oderwać od opowiadanej, pokręconej historii, która nie miała jednego rozwiązania, ale wiele niezrozumiałych poplątanych wątków i podtekstów. Gmatwała mi myśli.
     Właściwie nie umiem wprost opowiedzieć o czym jest „Kulka z chleba”…o pisarzu, który poprzez pisanie zdaje się odkrywać siebie? o Żydach i ich niekończącej się, odwiecznej strasznej tradycji bycia Żydami i ich historii krzywd? o Polakach, którzy w obliczu wojny byli tak samo różni jak wtedy gdy wojny już nie ma – czyli i dobrzy, i źli – a może po prostu nie pasujący do wojny? o miłości, która wymyka się nam i nie potrafimy przyznać się, że to taka na całe życie?
     Pisarz, Stanisław Muskat, przyciągany tęsknotą do miejsc swojego dzieciństwa powraca do rodzinnych Popielaw i tam zaczyna pisać książkę. Powieść rządzi się swoimi prawami, pisze się jakby wbrew autorowi, poza jego postrzeganiem, sama. Spotkania z Marquezem i okolicznymi mieszkańcami jeszcze bardziej komplikują zrozumienie fenomenu pisanej historii. Fabuła to rozliczanie przeszłości, która jest gdzieś obok, ale nieuchwytna, bo rzeczywista historia miesza się z postaciami fikcyjnymi, z ich nierealnymi losami…Działa magia rozliczeń z przeszłością, sprawiedliwości dziejowej...?
     Książka mnie wzdragała, wstrząsała, czasem otwierałam oczy z niedowierzaniem, czasem ze zdziwieniem…a na koniec się najnormalniej popłakałam.

P.S.
     Nie powiem z czystym sumieniem, że wszystko zrozumiałam. Wydawało mi się, że przeczytałam już do tej pory kilka książek i wiem mniej więcej czego mogę się spodziewać biorąc jakąś do ręki (ale byłam naiwna!). Okazało się, że takiej książki nie sposób się spodziewać.
P.S.
     Okładka: Mira Żelechower-Aleksiun.
aulik

wtorek, 3 kwietnia 2012

„Wygnanie” - Robert A. Salvatore



„Wygnanie” - Robert A. Salvatore
„Trylogia Mrocznego Elfa” - tom 2
„Legenda Drizzta” - tom 2

     Drizzt do’Urden – niegdyś wspaniały wojownik drowów i jeden z największych szermierzy Menzoberranzan, teraz wygnaniec, podróżujący po bezkresnym Podmroku, rozległych jaskiniach i labiryntach pod światem Abeir-Torilu. Jego jedynymi towarzyszami są dzikie bestie, prześladowcy i… Guenhwyvar – nadzwyczaj inteligentna czarna pantera pochodząca ze Sfery Astralnej – dziwnej, równoległej krainy, do której można dostać się tylko z pomocą magii. Niestety, stworzenie może wytrwać na Planie Materialnym tylko przez pewien czas, przez co Drizztowi zaczyna brakować towarzystwa. Snując się po podziemnych korytarzach, natrafia na kolonie podziemnych gnomów- Svirnebli, które uważają mroczne elfy za zaprzysięgłych wrogów. Drizzt, wiedząc, że na powrót do Menzoberranzan nie ma co liczyć, postanawia się poddać oddziałowi Svirnebli. Gnomy biorą go do niewoli, po czym, z czasem, nawiązuje się między nimi nić porozumienia, a nawet sympatii. Niestety, Drizzt wie, że musi uciekać, by nie zesłać na nowych przyjaciół gniewu Matek-Opiekunek Menzoberranzan…
     Druga część epickiej „Legendy Drizzta” to znakomite rozwinięcie historii o słynnym mrocznym elfie. Tym razem akcja nie ogranicza się tylko do ojczyzny Drizzta – razem z bohaterem przemierzamy tu nieodkryty i dziki Podmrok. Dla fanów niezwykłego mrocznego elfa – pozycja obowiązkowa! Polecam gorąco!

Ktoś Ktosiowski

niedziela, 1 kwietnia 2012

„Ojczyzna” - Robert A. Salvatore



„Ojczyzna” - Robert A. Salvatore
„Trylogia Mrocznego Elfa” - tom 1
„Legenda Drizzta” - tom 1

     Amerykanie lubią gry RPG. Świadczy o tym choćby około 80 (sic!) książek w realiach settingu do słynnego Dungeons & Dragons, Forgotten Realms. Pisarzem, który bije prawdziwe rekordy w ilości napisanych książek jest Robert Anthony Salvatore, którego dzieł w Polsce zostało wydanych chyba ze dwadzieścia pięć. Jego „Legenda Drizzta” to wiele tysięcy stron klasycznej przygody, pisanej z perspektywy jednego z nielicznych dobrych mrocznych elfów.
     Menzoberranzan, jedno z wielkich miast-państw drowów, jest jednocześnie jednym z największych. Swoje siedziby mają tu niezliczone rody mrocznych elfów, których liczba zmienia się co jakiś czas; elfy same dbają, by ich liczba nie urosła ponad miarę, regularnie wyrzynając się nawzajem. Efektem ubocznym takiego stanu rzeczy jest pięcie się niektórych rodzin w górę, a niektórych kompletne unicestwienie. W tej społeczności mroczna bogini pająków Lloth (lub, w zależności od tłumacza, Lolth) jest panią życia i śmierci. W każdym mieście drowów panuje daleko posunięty matriarchat, gdyż społecznością rządzą potężne kapłanki Pajęczej Królowej. W tym mieście chaosu panuje pewna niepisana zasada dotycząca dzieci: każda córka zostaje kapłanką, pierwszy szkolony jest na czarodzieja, drugi – na wojownika, a trzeci zostaje przeznaczony na ofiarę dla żądnej krwi bogini. Drizzt do’Urden jest właśnie trzecim synem w swoim rodzie. Od niechybnej śmierci ratuje go tylko i wyłącznie zachłanność brata, Berginiona, który, by stać się najbardziej uprzywilejowanym, zabija pierworodnego domu do’Urden. W ten sposób Drizzt, zamiast stać się pokarmem dla bogini, zostaje przeznaczony do Melee-Maghtere, akademii wojowników, gdzie szybko staje się jednym z najlepszych szermierzy. 
Studiuje tam przez wiele lat pod czujnym okiem wielkich drowich wojowników, aż do punktu kulminacyjnego – najazdu na wioskę znienawidzonych przez drowy elfów z powierzchni, gdzie wykazuje się cechą wyjątkową u swego rodzaju: litością. Wtedy Drizzt spostrzegł, że nie pasuje do swego miasta. Po wielu przejściach w końcu udaje mu się wydostać z gniazda zepsucia, które było jego domem. Niestety, mściwe kapłanki Lloth wysyłają za nim łowców, mających na celu jego śmierć…
     „Ojczyzna” to rewelacyjna książka, idealna dla ludzi lubiących fantasy. Umieszczono w niej w miarę realistyczne opisy walk – w miarę, bo w realnym świecie walczący nie lewitują, ani nie zsyłają na wrogów kopuł nieprzebytej ciemności. Powieść Salvatore’a czyta się łatwo i przyjemnie. Polecam ją gorąco tym, którzy chociaż raz zetknęli się z realiami D&D: FR, ale myślę, że nawet ludziom, dla których jest to pierwsze zetknięcie ze światem Zapomnianych Krain, spodoba się dzieło amerykańskiego pisarza.

Ktoś Ktosiowski

PS: A czy wiecie, że, w kolejności pisania i wydawania, "Ojczyzna" jest tak naprawdę CZWARTĄ książką o Drizzcie do'Urdenie? Pierwsza bowiem została napisana "Trylogia Doliny Lodowego Wichru", opowiadająca o czasach, w których Drizzt podróżuje już po powierzchni Faerunu. Nie ma to zbyt wielkiego znaczenia, ale warto znać ten fakt.