„Hołd dla Mroku” - Adrian Tchaikovsky
„Cienie Pojętnych” - tom 4
„Hołd dla Mroku” jest, de facto, końcem pewnego „cyklu”.
Następuje koniec wojny Nizin z Imperium Os, poprzedzony jednak wieloma klęskami
i zwycięstwami. Następuje ogólne przetasowanie – Thalryk znów przyłącza się do
Nizin, by potem… Albo księżniczka Seda spiskuje z Uctebrim Sarcadem, by… Tak,
zostawiam wiele niedomówień, ale opowieść jest naprawdę zakręcona i wciągająca.
Najlepiej samemu przeczytać, a nie trzymać się wiadomości tylko z tego wpisu.
Tchaikovsky, jak zwykle, pisze po mistrzowsku, o czym najlepiej przekonać się
samemu.
Niestety, odkryłem w jego książkach pewien… defekt? skazę?
Tchaikovsky bowiem tworzy bohaterów, których warto polubić, by potem ich uśmiercić.
Należą do takich m.in piloci znad Exalsee, oraz parę naprawdę dobrze znanych
czytelnikom postaci. Według mnie to trochę frustrujące - autor tworzy bohatera,
daje czytelnikowi czas, by go polubił, a wtedy TRACH: żądło Osowca, pocisk z
obrotowego przebijaka, potężna magia - i postać nie żyje. Myślę, że Adrian
mógłby oszczędzić choćby kilku z nich, ale cóż – z pisarzem się nie dyskutuje.
No, ale jednak za całokształt książki dałbym i tak szóstkę,
gdyż historia jest niezwykle intrygująca, a śmierć każdego herosa ma jakiś cel.
Raczej.
Ktoś Ktosiowski