wtorek, 17 kwietnia 2012

„Opowieści z meekhańskiego pogranicza: wschód – zachód” - Robert M. Wegner



Opowieści z meekhańskiego pogranicza: wschód – zachód” - Robert M. Wegner

     Ladies and gentlemans, mam zaszczyt przedstawić kolejny zbiór opowiadań Roberta M. Wegnera, opatrzony podtytułem „wschód – zachód”. Tym razem autor przedstawia nam zgoła inne tereny Imperium Meekhańskiego. Pierwsza część antologii, „Strzała i wiatr”, opowiada o bezkresnych stepach wschodniej granicy Imperium. Granicy, która wciąż się przesuwa za sprawą a’keerów – bojowych jednostek Se-kohlandczyków. Na szczęście dla Meekhanu, pogranicza strzegą wolne czaardany na usługach cesarza. Najsłynniejszą z tych bojowych jednostek jest czaardan Laskolnyka, uznawanego za twórcę kawalerii imperium. Służących w nim wojaków łączy więcej niż przyjaźń – „czaardan” w języku jednego z plemion wschodu znaczy „rodzina”. Jednak Kailean-ann-Alewan, mimo, że członkowie czaardanu są dla niej jak bracia i siostry, kryje mroczny sekret- jest Kann-howen, Łowczynią Dusz. Posługuje się nieaspektowaną magią, za co w stolicy dawno byłaby martwa. Lecz tu, na wscgodzie, gdzie mieszają się setki kultur, i gdzie nad stepem ciągle wisi widmo kolejnej wojny z Se-kohlandczykami, nie odtrąca się niemal żadnej mocy.
     Druga część zbioru, „Sztylet i morze”, opowiada o nadmorskich miastach-państwach, takich jak Ar-Mittar czy Ponkee-Laa. Miasta te mają niejednego władcę – Ponkee-Laa, największe z nich, jest podzielone na miasto górne i dolne. Pierwszym rządzą arystokraci i stara szlachta, natomiast nad drugim władzę ma Liga Czapki – doskonale zorganizowana gildia złodziei. Na swoje nieszczęście, główny bohater – Altsin, jeden z niewiele znaczących w mieście złodziejaszków – zostaje wplątany w intrygę, w której udział biorą szlachta i nieziemskie moce…
     Ogólnie rzecz biorąc, „Opowieści z meekhańskiego pogranicza: wschód – zachód” to solidne fantasy, okraszone dużą porcją dobrego humoru. Obie części zbioru są wspaniale napisane, lecz mi do gustu bardziej przypadła pierwsza część, „Strzała i wiatr”, natomiast „Sztylet i morze” po pewnym czasie zaczęły mnie nużyć. Lecz nic to, gdyż Wegner i tak po raz kolejny popisał się umiejętnościami literackimi.

Ktoś Ktosiowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz