„Świat Finansjery” – Terry Pratchett
Maestro wśród fałszerzy i oszustów powraca! Tym razem w swej książce Pratchett wziął na cel banki i finanse. Nie obyło się też bez polityki. Jak wyszło – cóż, sami zobaczcie. Mamy tu (nie)znanego oszusta, który dostał w spadku po (dosłownie) raz spotkanej staruszce procent udziałów z mennicy i banku. No, i jej psa. Kłopot w tym, że pies dostał od pani… a, zresztą, co wam będę opowiadał! Grunt, że Terry pokazuje nam swój talent po raz kolejny.
Pełno tu dość czarnego humoru, trochę żartów sytuacyjnych, a wszystko gęsto podlane typowo Pratchett'owskim sosem. Przykładem jest sytuacja, gdy bohater włamuje się do swojego (sic!) domu i zostaje wzięty za złodzieja…
Krótko mówiąc – są to ponad trzy setki stron pełnych humoru, których nie przeczytać jest niemal grzechem.
Pamiętajcie tylko: nie trzeba być szalonym, aby to przeczytać, ale to pomaga!
PS: Uwaga na latające budynie!
Ktoś Ktosiowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz