sobota, 18 lutego 2012

"miłości wystarczy że jest" - Jan Twardowski


"miłości wystarczy że jest" - Jan Twardowski

     Czyste słowa i przejrzyste myśli. W wiersze ks. Jana Twardowskiego pomiędzy szarą rzeczywistość, a głowę w chmurach wpleciona jest wiara i miłość.
     Gdy po raz pierwszy wzięłam tomik „miłości wystarczy że jest” do ręki przeczytałam go od deski do deski, tak jak się czyta jakąś fascynującą powieść, a nie poezję, wiersze. Dopiero później wracałam do poszczególnych utworów i dostrzegałam ich proste piękno i wielowarstwowość zawartą w pozornie prostych sformułowaniach.
     Myślę, że dla osoby wierzącej te wiersze mogą nieść otuchę i przeżycie religijnego uniesienia. Dostrzeżenie Boga w każdym aspekcie naszego życia, w każdej drobnej czynności, w matczynych dłoniach…
Zaś dla tych, którzy nie szukają Boskiego Obrazu może się okazać, że miłość to nie tylko drgnienie serca, to przywilej kochania, nagroda i brzemię jednocześnie. Dla każdego miłość jest inna i może to wcale nie jest odkrywcze, ale jest piękne.
     Nie uważam się za jakąś szczególną znawczynię poezji. Ale szczerze podziwiam Poetów za ich umiejętności poruszania we mnie strun i uczuć, o których niekiedy zupełnie nie miałam pojęcia. A poetyckie niedopowiedzenia to lepsze niż terapia grupowa na moje czasami galopujące myśli i problemy. Szczególnie takie wiersze, pisane z głębi serca. Prawdziwe.
aulik

***
żeby wrócić

można mieć wszystko żeby odejść
czas młodość wiarę siły
świętej pamięci dom rodzinny
skrzynkę dla szpaków i sikorek
miłość wiadomość nieomylną
że nawet Pan Bóg niepotrzebny

potem już tylko sama ufność
trzeba nic nie mieć
żeby wrócić

***

ostatnia

wiara - to ufność na zawsze więc jedna
nadzieja - to czas bez pożegnań
miłość pierwsza - zupełnie jak cielę
bo patrzy w niebo
by zobaczyć ziemię

miłość ostatnia - to przeczucie piękna

***

będzie

koniku polny co żyjesz jedną tylko jesień
serce kochające niekochane
smutku w cztery oczy
bo mieszkanie za dwadzieścia lat
szczęście o tyle o ile
prawdo co obrażasz
ciotko której w dowodzie dzieciak dorysował brodę
dygnitarzu który zlecisz ze stołka

wszystko tak będzie jak ma być

***

przetrzyma

wzrusza mnie niebo
ciemne nie zawsze niebieskie
koper przydeptany
zwyczajna piosenka
znowu nie lekka
ale ciężka zima
baranek co ssąc matkę
pobożnie przyklęka
miłość tak poraniona
że i śmierć przetrzyma

***

jest

Bogu nie potrzeba
dowodów doktoratów tez
Bogu tak jak miłości wystarcza że jest

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz