sobota, 11 lutego 2012

"Imperium Czerni i Złota" - Adrian Tchaikovsky



"Imperium Czerni i Złota" - Adrian Tchaikovsky
"Cienie Pojętnych" - tom 1

    Powiem tak: dzieło syna polskich emigrantów jest EPICKIE! Odkryłem je przypadkiem, szukając czegoś nowego, nieszablonowego. I mogę wam powiedzieć, że znalazłem to coś. A to „coś” to pierwsza część serii „Cienie Pojętnych”, liczącej, jak na razie siedem części na świecie i pięć w Polsce (z tego, co mi wiadomo, mają wyjść jeszcze trzy!).
    Sama książka, gruba na ponad 600 stron (sic!), jest pełna niespotykanych zwrotów akcji i… nie, nie magii (chociaż ona też tam jest), ale techniki! Wizja świata Tchaikovsky’ego jest porywająca! Nie chodzi tylko o opowieść, ale też o postacie. Tak, postacie są godne zapamiętania… Wszystkie, dosłownie wszystkie występujące w tych krainach rasy to ludzie, nazwani od określonego gatunku owada, są więc m. in. Żukowcy – nieco „przy kości”, ale wyjątkowo pomysłowi, Modliszkowcy – niezrównani szermierze, mistrzowie intryg Pająkowcy, czy nieco oderwani od rzeczywistości Ciemcy w swoich górskich enklawach. Każda rasa posiada też własną sztukę przodków, która czyni ich wyjątkowymi, ale… o tym najlepiej przekonać się samemu.
   Fabuła jest świetna w całej swej rozciągłości. W ciągu tej historii dzieje się mnóstwo rzeczy. Pierwszy rozdział jest swoistym wstępem, dziejącym się siedemnaście lat przed resztą historii. Na dotąd spokojne Niziny napada wielkie Imperium Os, którego celem jest tylko jedno – zdobywać coraz to nowe ziemie dla swojego imperatora. Po podbiciu miasta Myna, cesarstwo podpisuje Traktat Żelazny, po czym rzuca się na znajdującą się na północy Wspólnotę. Niestety, po Wojnie Dwunastoletniej, toczonej z mieszkańcami północy, Imperator znowu łakomym wzrokiem spogląda na zachód, na Niziny…
    Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, musicie przeczytać tą książkę. Uwierzcie mi – naprawdę warto.

A tak na marginesie – ja chyba byłbym Żukowcem. A wy?
Ktoś Ktosiowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz