„Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4” – Jarosław Grzędowicz
Witajcie, witajcie! Wracam do Was po dość długiej
nieobecności, jeszcze bardziej zmęczony niż przed odpoczynkiem J. No, ale pośmalimy
się, pożartowali, a teraz na poważnie: przed wami godne zakończenie epickiej,
polskiej serii fantasy. Oto Vuko Drakkainen, powracający w wielkim stylu!
Hmm, niestety powoli docieramy do końca epickiej wyprawy
ratunkowej na Midgaard… Ale zanim on nastąpi, wiele może się jeszcze zdarzyć…
Na przykład porwanie Filara, spotkanie z, jak to ich nazwał Vuko, „obłąkanymi
czcicielami linii metra”, wielka wędrówka Kirenenów i ludzi Ognia do Lodowego
Ogrodu… i, w końcu, ostateczna konfrontacja z oszalałymi ziemskimi naukowcami,
w których niespodziewanie dużą rolę wzięły udział sopel lodu i pestka śliwki o
prędkości ponaddźwiękowej. Nie, nie oszalałem. Ta książka po prostu łamie wszelkie normy fantasy, do tego wychodząc z tego starcia zwycięsko.
No, nie będę się rozpisywał, ale… dzieje się wieeele rzeczy,
których nie chcę zdradzać, gdyż najlepiej po prostu samemu o nich przeczytać.
Warto. Naprawdę. Dlatego też, podsumowując, każdy wielbiciel gatunku, a także wszyscy pozostali, powinien przeczytać tą serię.
Znajdźcie drogę!
Ktoś Ktosiowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz